środa, 25 września 2013

Laboratoria makaronowe, czyli makaron rządzi zdrowo



   To był intensywny i ciekawy przedłużony weekend. W ciągu czterech dni spędziłem za kierownicą kilkanaście godzin pokonując dystans ponad 1000 km. Ale było warto. Ostatnia, wczorajsza podróż do Warszawy, wiązała się z organizowanymi w CookUp warsztatami makaronowymi.





   CookUp, to pomieszczenie o powierzchni kilkudziesięciu metrów, w całości dedykowane gotowaniu. Na środku stoi kilkunastometrowy blat roboczy z kilkoma płytami indukcyjnymi. Dookoła niego jednocześnie może stanąć i gotować kilkanaście osób. My byliśmy w komfortowej sytuacji bo było nas raptem dwanaścioro - w tym czworo prowadzących. 
Wnętrze CookUp (fot. A. Krach)
Menu śniadaniowe (fot. A. Krach)
   Celem całego wydarzenia była oczywiście promocja makaronów we wszelkich możliwych postaciach. To dobry pomysł, chociaż nas akurat specjalnie przekonywać nie trzeba :) Swoją drogą podoba mi się taki sposób podchodzenia do problemu. Mimo tego, że sponsorem całej akcji jest Polska Izba Makaronu (wiedzieliście w ogóle, że coś takiego istnieje? ja nie...) zrzeszająca przecież producentów konkretnych marek, to na warsztatach nie było żadnych produktów tych producentów. Ktoś pomyślał, że mogłoby to osłabić siłę głównego przekazu. Chodzi przecież o promowanie idei jedzenia makaronu jako takiej, a nie jedzenia konkretnego makaronu, konkretnego producenta.  
   Zaczęło się od własnoręcznego przygotowania makaronu kakaowego. Ciekawy pomysł, chociaż mnie do końca nie przekonał. Jakoś makarony na słodko do mnie nie przemawiają. Zdecydowanie wolę wytrawne wersje. To jednak kwestia gustu. W sumie powstało kilkanaście różnych propozycji słodkich makaronów z różnymi dodatkami. 
Wałkowanie i cięcie (Fot. A. Krach)

Makaron z kremem mascarpone i owocami (Fot. A. Krach)
Makaron z tymiankowym karmelem i migdałami (Fot. A. Krach)
   Po słodkich wersjach eksperymentowaliśmy też trochę z wytrawnymi. To mój ulubiony sposób gotowania... po prostu wykładasz różne produkty na stół, a potem spontanicznie decydujesz co z czym połączyć. W ten sposób powstało kolejne kilkanaście propozycji, których oczywiście nie sposób omówić ze szczegółami, bo nikt nie dotrwałby do końca tekstu. 
   Ogólnie, bardzo ciekawy dzień, chociaż trochę męczący, bo bite sześć godzin stania przy kuchni. Udało nam się spróbować wielu nowych smaków i nabrać ochoty na kilka nowych urządzeń ułatwiających życie w kuchni :) Innymi słowy, pewnie z czasem portfel będzie chudszy,  choćby z powodu noża, maszynki do makaronu czy robota kuchennego, jakie widzicie na zdjęciach...
   A korzystając z okazji serdeczne podziękowania dla prowadzących, którym udało się stworzyć miłą i swobodną atmosferę.
Te noże są naprawdę ostre... zaskakująco! (Fot. A. Krach)

Gwiazdki rigatoni zamiast nudnych kwadracików (Fot. A. Krach)

Tekst: Tomasz Krach

3 komentarze: